środa, 24 sierpnia 2011

Bridgestone - czyszczenie c.d.

Częste wyjazdy do roboty zupełnie szatkują mi czas, który mogę poświęcić na przywracanie dawnego blasku moim rowerom. Z pewnością uda mi się zrobić tylko jeden z nich przed emigracją - postawiłem na Bridgestone, gdyż wymaga mniejszego nakładu pracy. Wszystko zostało już zdjęte z ramy, a ta powędrowała do malowania. Mam nadzieję, że po kolejnym wypadzie do pracy będzie już do odebrania - piękna i lśniąca. Po długiej przerwie wznowiłem szlifowanie i polerowanie aluminiowych elementów. Do tego zadania niezbędna okazała się mini szlifierka, gdyż praca z wiertarką jest nieporozumieniem w przypadku operowania na takich niedużych elementach i na takim miękkim metalu.  Wykonywanie własnych końcówek to też wyzwanie, które częściej zakończy się porażką i stratą czasu, niż sukcesem i zadowoleniem. Jednym słowem - warto zainwestować w multifunkcyjną szlifierkę o małych gabarytach i zestaw końcówek, z których nie wszystkie będą na początku potrzebne do takich czynności ale z czasem przydadzą się pewnie do innych zastosowań. Końcówki są dosyć drogie, np. w OBI zestaw dwóch takich samych końcówek do aluminium kosztuje ponad 19zł - mają trzy rodzaje ziarnistości - zdecydowanie najlepsze są te najbardziej drobnoziarniste, gdyż im mniejsze rysy, tym łatwiejszy i szybszy będzie dalszy proces szlifowania i polerowania. Castorama ma niestety mały wybór ale może to zależy od sklepu i miasta. Sama multiszlifierka to wydatek z zakresu od 90zł do powyżej 400zł. Sam postanowiłem nie przesadzać i na czas pierwszych eksperymentów kupić wyrób z ChRL :-) za 113zł z mega zestawem końcówek i kurierem pod dom w pakiecie. Sprzętu nie chwalę, bo nie wiem kiedy przestanie działać. Po różnych testach i próbach najlepsza (w moim subiektywnym przekonaniu) jest następująca kolejność prac: 

1. szlifowanie maszynką ze wspomnianą końcówką (widać na foto - akurat ta była średnioziarnista i przez to cała zabawa trwała nieco dłużej). Technika: najlepiej robić ruchy kołowe, a nie równoległe, czy prostopadłe do pasującej płaszczyzny. Efekt będzie taki, że cały element będzie miał wyraźnie odznaczone "centki" ale właśnie o to chodzi, gdyż potem o wiele lepiej szlifuje się ręcznie. Jeżeli przejedzie się płaszczyznę równo według jej wysokości lub długości, to oczywiście najpierw będzie taki fragment wyglądał o wiele lepiej, lecz potem, przy szlifowaniu papierem wyskoczą plamy, których papier nie będzie usuwał. Nie wiem, czemu tak się dzieje, ale dokładne oględziny pod solidną lupą mocno zastanawiają - plamy pojawiają się niejako pod rysami od papieru. Miałem kilka takich przypadków, więc już przyzwyczajam się do kolistych ruchów i takiego właśnie szlifowania. Można w ten sposób przejechać szybko cały element i uniknąć kłopotów z łączeniami (np. mostka), gdy jedna część była szlifowana pionowo, a inna poziomo.  Ponadto sama końcówka (nie tania) zużywa się o wiele wolniej;


2. ręczne szlifowanie wodnym papierem ściernym o ziarnistości 1000, 1500, 2500 - zdecydowanie na tym etapie odradzam grubszy papier, gdyż narobi większych rys od tych, które wcześniej zostaną po maszynce, a ponadto trzeba będzie w takim wypadku użyć do końca papierów wedle gradacji, czyli bez znacznych przeskoków, lecz równomiernie zmniejszając ziarnistość (to oznacza cholernie dużo roboty). Technika: najpierw tak samo, jak w przypadku maszynki - tylko ruchy koliste, aż po kolejnych papierach zostanie ten ostatni o najmniejszej ziarnistości (w sklepie znalazłem najdrobniejszy 2500 i tym finalizowałem sprawę, nie wiem czy są jeszcze drobniejsze). Tym ostatnim najpierw szlifuje się również okręgami cały element, a potem na finał trzeba obrać jeden kierunek szlifowania stosownie do elementu - długie i proste elementy szlifować na błysk po całej długości prostymi ruchami, a małe wypukłe elementy według krzywizny. Opisać to jest trochę ciężko, ale w praktyce widać wszystko wyraźnie, wystarczy tylko ciągle przemywać czyszczony element wodą. Nawet najdrobniejszy papier będzie zostawiał rysy jeśli zacznie się kombinować z kątem szlifowania, dlatego przy ostatniej fazie trzeba zdecydowanie trzymać jeden kierunek szlifu. Efekt lustra murowany.

3. ponownie maszynka, ale tym razem końcówka do polerowania w postaci wałka z filcu + pasta do polerowania. Technika: tak samo jak przy ostatniej fazie papieru ściernego - sukcesywnie polerować według jednego ruchu;

4. Ściereczka albo ręcznik papierowy i można się przeglądać w wypolerowanych elemencie :-)

Porady proszę traktować luźno, nie mam habilitacji ze szlifowania i to są moje pierwsze podejścia do tematu, myślę jednak, że jest to całkiem sprawna metoda - szlifierka zwyczajnie oszczędza dużo czasu i ręcznej pracy gruboziarnistymi papierami, które i tak według mnie nie zeszlifują pewnych skaz (jeden komplet felg już zrobiłem samymi papierami i raczej uważam ten sposób za zbyt czasochłonny i wymagający).

Wszelkie porady w tym temacie są oczywiście mile widziane i potrzebne, gdyż po po prostu dobry patent oznacza więcej zaoszczędzonego czasu i lepszy efekt końcowy, a o to właśnie chodzi w tej zabawie.

Stary dzwonek wygląda teraz tak:

 Pozdrawiam :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz